Recenzja filmu

Wino truskawkowe (2007)
Dariusz Jabłoński
Jiří Macháček
Zuzana Fialová

Magia PGR-u

Jabłoński, podobnie jak Stasiuk w "Opowieściach galicyjskich" (film jest ich adaptacją), nie skupia się na fabule, a raczej postaciach, klimacie, drobnych wydarzeniach.
Proza Andrzeja Stasiuka kusi filmowców, choć na razie bez większych sukcesów. Dokonana parę lat temu ekranizacja "Białego Kruka" pt. "Gnoje" okazała się porażką. Tym milszym zaskoczeniem jest film "Wino truskawkowe" Dariusza Jabłońskiego. Reżyser "Fotoamatora" pokazuje, że biedną Galicję można pokazać z czułością Marqueza i że Polacy nie gęsi, swój realizm magiczny mają. "Wino truskawkowe" to opowieść o warszawskim policjancie (znany z filmów Petra Zelenki Jiri Machacek), który w wyniku rodzinnej tragedii postanawia uciec na zabitą dechami prowincję w Beskidzie Niskim. To miejsce, gdzie czas się zatrzymał, a ludzie poddają się głównie "najbardziej niewdzięcznemu i trudnemu zadaniu, czyli maksymalnemu przep... czasu". Postpegeerowska rzeczywistość pod piórem Stasiuka (jest także współautorem scenariusza) i w ujęciu kamery Tomasza Michałowskiego zmienia się w miejsce magiczne - jednocześnie bliskie ziemi (bieda, pijaństwo), ale i odrealnione, jakby poza czasem. To spojrzenie odległe jest zarówno od tanich reportaży społecznych, jak elegijnych opowiastek w stylu "U Pana Boga w ogródku". Jabłoński, podobnie jak Stasiuk w "Opowieściach galicyjskich" (film jest ich adaptacją), nie skupia się na fabule, a raczej postaciach, klimacie, drobnych wydarzeniach. Estetyzuje brzydotę podupadłej wsi, momentami balansuje na granicy kiczu, ale raczej jej nie przekracza. Podobnie jak w oryginale, całość zasadza się na krwistych charakterach. W tym świecie nawet skończony pijaczyna nosi w sobie jakąś szlachetność, a obcowanie z duchami jest na porządku dziennym. To świat przesycony melancholią, momentami przywodzący na myśl doskonałe "Nad rzeką, której nie ma" Andrzeja Barańskiego. Znajdziemy tu podobną czułość dla czasu minionego oraz całej tej rzeczywistości spatynowanej, którą od lat w swojej twórczości opiewa Stasiuk. Każda z postaci niesie ze sobą swoją historię, a wyraźnie obecna w nich groteska nigdy nie przesłania kryjącego się za nią dramatu. Jabłoński wykorzystuje tu z powodzeniem rzadką w naszym kinie konwencję realizmu magicznego, uwzniośla szarą rzeczywistość, mitologizuje ją, znajdując obrazowy ekwiwalent Stasiukowej literatury. Ci, którzy w liceum przeczytali "Duklę", a potem wybrali się do tytułowej miejscowości i przeżyli srogie rozczarowanie ("co za dziura!"), odnajdą w "Winie truskawkowym" swoje własne galicyjskie Macondo.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wino truskawkowe" ma cierpki smak. Nie każdemu to odpowiada. Pozostawia po sobie słodkawy posmak. Nie... czytaj więcej
Kto nie lubi truskawek? Czerwone, słodkie owoce smakujące nieziemsko i niezmiennie kojarzące się z latem.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones